Idę.Sama nie wiem jak to robię,ale dalej utrzymuję równowagę.Nie jadłam za dużo w tym tygodniu.Jednak to nie jest złe.Głodowanie się jest dobre.Jedzenie nie.
Nie mogę nawet wymusić uśmiechu,widząc moją przyjaciółkę Ann.Sama nie wiem czemu nadal się ze mną zadaje.Jestem aż tak żałosna,że taka dziewczyna jak ona lituje się nade mną?
Ależ oczywiście,że nie.Moja Reflection* uśmiecha się do mnie ironicznie.Tylko przy tobie,może wyglądać na tą ładniejszą.Ty jesteś nikim.
-CześćMaya.-Jej głos jest tak słodki i miły.Patrzę na nią swoimi jasnymi oczami i zastanawiam się,jak ktoś może być tak piękny.
-Hej.-Mówię cicho,kiwają przy tym głupio głową.
Proszę Maya,wszystko co robisz jest głupie.
Mam ochotę powiedzieć Ref,żeby się przymknęła,ale nie mogę tego zrobić.Nie,kiedy wiem,że Annabel zaszczyca mnie błękitem swoich oczu.
Czuję jej ciepłą dłoń i szept.Prowadzi mnie do klasy niczym dziecko i sadza na krześle tuż obok siebie.Czuję w nozdrzach jej fiołkowe perfumy.Ostrożnie przymykam powieki i wciągam jej zapach.
-No dobrze dzieciaki.-Patrzę na wysokiego bruneta,który uczy nas historii.Jest młody i przystojny.Widzę dziewczyny,które posyłają w jego kierunku słodkie uśmiechy.Jedne nawet obciągają bluzki,by dekolt był jeszcze większy.
-Dzisiaj będziemy rozmawiać o wojnie domowej.Kto wie co to takiego?
Spuszczam wzrok,podczas gdy uczniowie grzebią w swoich książkach szukając jakiejkolwiek informacji.
-Maya?-Wytrzeszczam oczy i unoszę głowę zdezorientowana.Mężczyzna obdarza mnie przyjaznym uśmiechem,którego nie jestem w stanie odwzajemnić.
Całkiem niezły,ale nie twoja liga laluniu.
-Maya?
-Uhm?-Tylko to jestem w stanie wykrztusić.
Boże..Maya,jesteś naprawdę głupia.
-Wojna domowa.Co to takiego?
-Ja..uhm..
- Konflikt zbrojny w którym stronami są obywatele jednego państwa, plemienia lub grupy etniczej.
-Bardzo ładnie Annabel.-Czuję,jak nóż powoli wychodzi z mojego serca,ale pozostawia ranę.-Ale nie pytałem ciebie.
-Przepraszam.-Odpowiada,ale wcale nie brzmi na skruszoną.Mam ochotę ją wyściskać za to,że mi pomogła.
-Maya.-Brunet obdarza mnie uśmiechem,a ja nie potrafię wyżej unieść głowy.
Nie jesteś godna by patrzeć na jego piękną twarz.
-Powinnaś znacznie częściej się odzywać.-Dalej się uśmiecha.Nie wiem co tak bardzo go śmieszy.
Jak to co?-Re prycha i poprawia swoją sukienkę-ty kochanie.
-Czemu nie przebierasz się w szatni Maya?-Nie potrafię jej odpowiedzieć.Patrzę w jej oczy i powoli nawilżam dolną wargę językiem.
-Nie wiem.
Wow.-Odbicie uśmiecha się ironicznie.-Twoje wypowiedzi są tak bardzo oryginalne.Wow.
-Chodź...
-Nie.-Mój głos jest niemal głośny.-Nie,ja..pójdę do łazienki.
Nie daje jej nic powiedzieć.Idę do łazienki,gdzie nikt nie będzie widział mojego grubego ciała.
***
Reflection(ang.odbicie) tu:Re,Ref,Reffi'e.